Pamiętam swój pierwszy Aparat, który dostałem od wujka, miałem wtedy 8 lat :) "Ami" - wdzięczna nazwa dla maleństwa, które było najprostszą formą niesienia radości. Oczywiście jak u większości ludzi, fotografia pojawiała sie i znikała w moim życiu. Koniec szkoły podstawowej to opanowywanie ciemni fotograficznej, później długa przerwa, małe powroty, ale wciąż to tylko bardziej fotografia wakacyjna aniżeli artystyczna. Być może nie pochłonełaby mnie tak, gdyby nie przypadek, ale to w końcu on kieruje naszym życiem :) Atutem w opanowaniu kadru był fakt doświadczenia w tworzeniu obrazu pędzlem, to właśnie malarstwo i próba przeniesienia tworzenia obrazu światłem, pozwoliły mi na coraz to lepsze efekty.
Za mną już wernisaż w Zawierciu w galerii ZawArte, wystawa w Katowicach, prace z projektu Ewy Kokot wystawione na "Śląska fotografia prasowa 2011" w Bibliotece Śląskiej Katowic oraz wernisaż na Zamku w Raciborzu.
Co jeszcze przede mną ...?
Zdarzało sę wiele razy, że słyszałem "to już wszyscy mają w swoim pf", "to już wszyscy sfotografowali", ale gdy wrzucałem zdjęcia do swojego pf padało pytanie - gdzie to zrobiłeś? - dokładnie tam gdzie wszyscy. To nie miejsce, ale emocje, które budują się w kadrze, pozwalają zatrzymać się przy fotografii na dłużej.
Każdy z nas ma swoje spojrzenie na to, co nas otacza, każdy widzi to wszystko na swój sposób. Dla mie najważniejsze są emocje i światło, o ile nad światłem w studio panuje całkowicie, tak w plenerze wykorzystuje to, co wokół się z nim dzieje. W fotografii studyjnej aktu głównie posługuje się jednym źródłem światła, by oddać naturalność emocji.
Przyjazne, delikatne światło otulające piękno kobiecego ciała, oddaje chwile ulotne, zatrzymując ruch, by chwila mogła trwać wiecznie.